wtorek, 3 marca 2009

Dobra karma

W sumie nie mam nic ciekawego do napisania. Tak zupełnie.

Ale mam dobry dzień.

To się nim podzielę, a co!

Niewyspany dotoczyłem się do pracy na czas, miałem tam zupełnie spokojny dzień, miałem fajki, nikt na nic nie naciskał, po pracy okazało się, że zdobyłem trochę gotówki, jako, że Zbroj mi przysłał wsparcie ogniowe. Poleciałem zaraz potem do Cogitaturu w Katowicach zakupić dwa bilety na Końce i Żółwi spotykając po drodze Redemptora, którego w tym roku jeszcze w ogóle nie widziałem.

W ogóle ciekawy człowiek. Elokwetny i charyzmatyczny. Pewnie dlatego poznaliśmy się tak, że kiedyś próbował wysępić ode mnie kasę na ulicy. W sumie jeżeli się spotykamy to właśnie na tej ulicy.

Bilety zdobyłem, zdążyłem na wcześniejszy autobus, podosypiałem w podróżach i siedzę teraz już w domu. Trzeba się jeszcze będzie skoczyć do [sic!] wypytać o tutejszy Koniec Świata.

A do tego wszystkiego wczoraj doszedł do mnie wyczekiwany breloczek z Machinae Supremacy, które to Leissi robił dla garści ludzi. Jest śliczny i może służyć jako broń.


Hihi. Jest cudnie.


nikisaku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz