środa, 25 lutego 2009

Kolejny poranek.

I ponownie na stałym miejscu pociągowym.

Weszła i rozgościła się w mojej głowie myśl o priorytetach ludzkich.

Otóż ludzie mają przeróżne piramidy własnych wartości, priorytetów, rzeczy, które są dla nich ważne. U mnie ma to układ mniej więcej:

A) Moja Ukochana
B) Moi przyjaciele
C) Praca
D) Szkoła
E) Reszta [z wieloma podpunktami]

Dzisiaj muszę sobie tą piramidę nieco przemodelować i postarać się postawić szkołę nad pracą. To niewygodne, ale konieczne. Każdy ciężko znosi przemodelowania w życiu, zwłaszcza jak wiążą się one z niewygodami. I są na krótką metę.

Otóż jako uczeń zaocznego LO [czwarty semestr] powinienem raczej stawiać szkołę dość wysoko, zwłaszcza, że dość zależy mi na zdaniu matury. A nauka jest tutaj w systemie co-drugi-weekend-chociaż-być-może-nieco-częściej. Praca to z kolei magazyn farmaceutyczny, Farmacol Katowice, co sprawia, że placówka ta jest otwarta właściwie niemal codziennie. A gdy nadchodzi czas targów, czyli jak na przykład teraz, to wręcz 24/7. I tu stajemy w obliczu konfilktu. Czyli muszę przekonać mojego kierownika, że nie mogę się pojawić w sobotę, gdyż muszę być w szkole, chociażby miał mnie za to zabić. I mam wrażenie, że będzie próbował. Dlaczego nie mogę postąpić według punktów, które wyżej napisałem, iść w sobotę do pracy, olać zajęcia i pojawić się w szkole w niedzielę? Przecież to by było takie proste i wygodne, prawda? No właśnie. Taki nawet był plan wstępny, ale potem zajrzałem sobie na plan lekcji. I dojrzałem tam przedmioty, których najzwyczajniej nie mogę opuścić. To naprawdę niewygodne, zwłaszcza, że wolałbym pójść do tej pracy. Cóż, zobaczymy jak sytuacja się rozwinie, dopiszę po pracy, czy wywalczyłem swoje.

W sumie przypomniała mi się sytuacja, kiedy to z A. oglądaliśmy Adwokata Diabła [jeżeli oglądany, to zrozumiesz]:

nikisaku> Widzisz? Tak skończyła, bo ścięła sobie włosy. Właśnie dlatego.
A.> Tak. Ale on miał pojebane priorytety.
n> Jeżeli zetniesz sobie włosy, to ja też pojebię swoje.
A.> Nie, skarbie. To jak TY pojebiesz sobie priorytety, to JA zetnę włosy.

No i tutaj dość solidnie obicałem, że nigdy nie poprzestawiam swojej piramidki priorytetowej. No, ale tutaj chodziło tylko o nie stawianie pracy ponad związkiem, czego i tak nie potrafiłbym zrobić.

I jak słowo daję, muszę się w końcu zabrać za pracę semestralną na biologię. Fajnie byłoby to napisać przed weekendem. A nawet nie wiem jak się za to zabrać. Chyba już mam co dzisiaj robić po pracy. Ech.


Dopisek popracowniczy:

Udało mi się dogadać z kierownikiem, wybrałem szkołę. Co prawda docierała do niego ta niewygodna prawda przez całą zmianę, ale w końcu padło na moje. I powiem szczerze, nie jestem pewien, czy tego chciałem. Ale mam to zajebiste uczucie pod tytułem 'zrobiłem dobrze'. Ostatnio zaczynam ustawiać moje życie coraz bardziej na właściwe tory, co jest dla mnie samego zaskakujące. Ale kształtują mnie ludzie. Otoczenie. Świat. I przyznam to z całą pewnością: jest mi lepiej. Dużo. Cała sztuka polega na tym, żeby wiedzieć, kogo słuchać. Reszta już z górki. Tylko, że ta nauka do każdego dociera osobno i potrzeba na to mnóstwo czasu. Mnie to zajęło drobne dwadzieścia lat.


nikisaku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz