poniedziałek, 23 lutego 2009

<3

Żeby blog był blogiem, musi mieć elementy miłosne. Cóżto by był za pamiętnik bez "Kocham Annę" gdzieś na marginesie, prawda?

Nie piszę takich rzeczy po marginesach.

Poświęcam im całe strony.

I ponieważ to mój blog, pozwolę sobie poświęcić temu ten oto wpis z porannej drogi Gliwice - Katowice.

Otóż - Kocham. Przez długi czas żyłem w przekonaniu, że zwierzęciem stadnym nie jestem i w pary się nie łączę. Życie udowodniło mi braki w moim myśleniu dwoma dość nieudanymi, acz miłymi związkami, z czego po jednym nie potrafiłem się wygrzebać kawał czasu. I tak po pół roku przemykania bokiem po świecie pojawiła się Ona. W sumie znaliśmy się już kawał czasu, ale jakoś w ciągu jednego popołudnia to ewoluowało z okazyjnej przyjaźni na zasadzie rodzeństwa w ciężko pojmowaną miłość. Na początku w ogóle się tego wypieraliśmy z całych sił, ale koniec końców zostaliśmy razem, postanawiając nie walczyć z tym, co nam dano. Zyskałem szczęście, radość, spokój. Jakiś czas po tym mnie rzuciła, ja poszedłem się uchlać, wróciła tego samego wieczora. Potem mieliśmy miesięczną przerwę po której dotarło do nas, że jedno nie chce żyć bez drugiego. Udowodniono mi, że jednak jestem zaprojektowany do kochania, a jako bonus za przyznanie racji światu dostałem najwspanialszą kobietę na świecie, która jest ciepła, czuła, świetnie sobie radzi w grach [co mnie średnio wychodzi], genialnie gotuje [a patrzenie na nią w kuchni jest naprawdę niesamowitym przeżyciem], z którą mogę pójść do kina, teatru i knajpy i za którą oddałbym życie.

Od tamtego pamiętnego wieczoru w parku minęło niespełna dziewięć miesięcy. A ja nie wyobrażam sobie życia bez niej.

To beznadziejnie romantyczne i nie w moim stylu.

Ale jestem najszczęśliwszy na świecie.

Kocham cię, A.

P.S.
Muszę również przyznać rację koledze z pierwszej mojej pracy [niestety, nie pomnę już jego imienia], który to, kiedy ja w wieku chyba 17 albo 16 lat wygłosiłem, że nie spodziewam się posiadać kobiety powiedział, że jestem głupi, bo młody i że jego brat niedawno się w końcu zakochał, a skończył lat 30. Pokornie opuszczam głowę i przynaję się do błędu.

nikisaku

1 komentarz:

  1. No, no. Romantyk z Ciebie. Jak podsyłałem felieton z romantyczną nutą to walczyłeś, żeby Ci oczy nie powędrowały po tekście. No nie spodziewałbym się po Tobie... żarty żartami, ale powodzenia brachu z kobietami i grami ;)

    OdpowiedzUsuń