poniedziałek, 7 września 2009

Szklany człowiek.

Mam za sobą tydzień. Kolejny z mojego życia, tho, nic specjalnego. Spędziłem go głównie na spacerowaniu i oglądaniu filmów. Wracałem z pracy, lądowałem w Gliwicach, szedłem ewentualnie załatwić swoje sprawy, pospacerować trochę, obejrzeć wieczorem film po czym myłem się i szedłem spać. Gdzieś po drodze poznałem się z Domką.A właściwie Domka poznała się ze mną.

Domka zaczepiła mnie na skype, bo jej się nudziło. Mówi, że wpadła na mnie przypadkiem. Nie zdarzyło mi się coś takiego jakoś od czasów gimnazjum, hah. Przyjemna sprawa. Domka jest miłą, uprzejmą, elokwentną i sympatyczną dziewczyną, którą szybko polubiłem. Miło mieć kogoś z kim można powymieniać kilka sympatycznych smsów w ciągu dnia, kto zawsze odpisze, prawda? Jakoś weselej się na świecie robi od razu. Toteż cieszę się, że Domkę poznałem, a właściwie, że Domka poznała mnie ze sobą.

Tydzień spędziłem na odosobnieniu towarzyskim ponieważ nie miałem ochoty się z nikim widzieć. Nie mogę powiedzieć, żebym nadal był szczególnie stabilny psychicznie i głupio mi tak nagle łapać dół przy ludziach, prawda?

W piątek za to rzuciłem tym wszystkim i poszedłem do Blejka. Zrobiliśmy sobie night out. W sumie evening out będzie celniejszym określeniem. Spotkaliśmy się z Oskarem, Alicją (którą to parę w końcu miałem szansę bliżej poznać i bardzo się cieszę, naprawdę fajni są), Midianem i kilkoma ludźmi, których pierwszy raz widziałem na oczy. Poszliśmy do byłego [sic!], aktualnie Groty pod Janosikiem posiedzieć i się pointegrować. Było przyjemnie, radośnie, miałem w sobotę kaca.

Weekend spędziłem na parapetówce u siostry. Spotkałem tę część rodziny, którą lubię. Było tak.. Miło. Co prawda ze dwie czy trzy osoby się upiły, ale nie jakoś strasznie. Ja raczej siedziałem z młodszą częścią. W sumie tak trochę.. Dziwnie. Z jednej strony już nie te lata, żebym siedział z młodszymi, ale jeszcze nie te, żebym pakował się między starszych. Zawieszenie nieco. Mimo wszystko było miło.

Staram się słuchać muzyki nastrajającej mnie pozytywnie. Przoduje w tym Bon Jovi z Have A Nice Day. Świetna piosenka, chociaż powstała zabarwiona politycznie. Ale jakoś jak ją puszczam to od razu jest mi bardziej. Bardziej mi się chce, bardziej jestem wydajny, bardziej szarżuję. Na plus, no.

Znów boli mnie głowa. Rozniesie mnie z tym, po prostu rozniesie. Ale co ja mogę, biedny robaczek. Jak dojadę do Katowic to kupię sobie ibuprom, doładuję konto w telefonie, wepchnę głeboko w uszy słuchawki i puszczę muzykę.

Oh, if there is one thing I hang on to,
That gets me through the night.
I ain't gonna do what I don't want to,
I'm gonna live my life.
Shining like a diamond, rolling with the dice,
Standing on the ledge, I'll show the wind how to fly.
When the world gets in my face,
I say, Have A Nice Day
Have A Nice Day!



nikisaku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz