poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Hallelujah, lock and load.

Wrócił mi internet. W czarnym, zgrabnym modemie, pozbawiając mnie prawie 300zł co stanowi pewien problem, jako że wypłata w tym miesiącu była straszna.

Z wydarzeń: byłem na tym OFF Festival. Było fantastycznie, muszę przyznać. Biję się w pierś i głośno prostuję swoje bezpodstawne negatywne opinie. W przyszłym roku pojadę na pewno.

Wczoraj wróciłem z czterodniowego pobytu u Siostry, w Rogoźniku. Bliskość lasu, kąpieliska, odległość od miasta, towarzystwo Siostrzenicy i A. - wszystko sprawiło, że się naprawdę odprężyłem. Co prawda szybko się później dobrego nastroju pozbyłem, ale to raczej wpisane w wydatki było.

Straciłem kogoś mi bliskiego. W pewien sposób. Poproszono mnie, abym się nie odzywał. Chciałbym myśleć, że to dlatego, że nie może się na to patrzeć, jak czasami się męczę i dążę do autodestrukcji, ale pewnie najzwyczajniej w świecie miała mnie dość. Rozumiem to, w pełni rozumiem.

Jadę do pracy. Po tygodniowym urlopie, paskudna sprawa. Jestem niewyspany. Spałem może.. Dwie? Trzy godziny? Nawet tabletki mi nie pomogły. Muszę znaleźć tego pieprzonego psychologa. Ścigają mnie moje własne demony. Wwiercają się w głowę, wpychają tam chore wizje. A może wcale nie takie chore? Może cały ten syf jest realniejszy niż myślałem? Nie wiem, nie wiem, nie wiem. Nie potrafię tego ignorować, nie chcę się temu oddawać. Ale coraz więcej rzeczy mnie po prostu rozpierdala.

Z słuchawek leci mi najnowszy album A.J.K.S. - 0048666. Ta muzyka tak mnie pompuje, jak - zaskakująco - uspokaja. Patrząc na to, że to horrorcore to nie spodziewałem się, że aż tak się w tym odnajdę. Aczkolwiek to raczej jedyny zespół z tej strony muzyki, który mnie zajmuje. Cóż.

Tytuł wziął się z piosenki Thank You For The Venom od My Chemical Romance. Kiedyś zdarzyło mi się zdobyć trochę ich piosenek i przyznam, że były naprawdę dobre. W sumie nadal są, skoro po ponad dwóch latach nadal ich słucham.

Widać, że tym wpisem się męczę, nie? Po prostu nie wiem co tu pisać. Życie jak sinusoida. Jest zajebiście - jest tragicznie. Opieram się na zerojedynkowym systemie istnienia. Zaczynam gubić rzeczy pośrednie. Jest ze mną coraz gorzej, heh.

Przestaję trawić rzeczywistość.

Z osobsitych sukcesów - od ponad miesiąca nie palę. Jestem fajny.

Kończę to męczyć, bo nie ma to większego sensu.


nikisaku

1 komentarz:

  1. "Straciłem kogoś mi bliskiego. W pewien sposób. Poproszono mnie, abym się nie odzywał. Chciałbym myśleć, że to dlatego, że nie może się na to patrzeć, jak czasami się męczę i dążę do autodestrukcji, ale pewnie najzwyczajniej w świecie miała mnie dość. Rozumiem to, w pełni rozumiem."

    Gówno rozumiesz, dude.

    OdpowiedzUsuń