piątek, 16 października 2009

Past some kind of a border.

Budzę się. Sięgam po telefon, stwierdzam, że jest jakoś przed trzecią. Oględziny rzeczywistości zderzone ze snem z którego się wyrwałem sprawiły, że zwinąłem się w pozycję półembrionalną i w tym trwałem przez kolejne pół godziny. W końcu ruszyłem dupę do komputera. Budzik i tak zaskowyczałby za dziesięć minut.

Jest zaskakująco źle i gorzej. I gorzej. I nadal gorzej.

A nic tego wczoraj nie zapowiadało. Po pracy spotkałem się z Blejkiem i poszliśmy upolować mi płaszcz na zimę. Bez powodzenia, niestety - w hali z chińskimi ciuchami nie było niczego ciekawego, a ten, który mi się spodobał w Pull and Bear został wykupiony. Sam jestem sobie winien.

W mimo wszystko pozytywnych nastrojach udaliśmy się do Zielonej Gęsi na pizzę z piwem, co ja jeszcze raczyłem okraszyć whiskey z colą. Zadzwoniłem po drodze do Siostry, przegadaliśmy pół godziny. Postawiła mnie trochę do pionu, przyznaję. Przez to musiałem część planów przesunąć o kolejne pół roku - ale tego chcąc.

Są rzeczy którym za wiele poświęciłem, żeby je odstawić, bo mi źle, prawda? Prawda. To logiczne. I proste. Wszystko jest logiczne. Trzeba tylko drążyć odpowiednio głęboko. Kocham Siostrę za to, że jak już jest mi tak źle, że nie potrafię nadgonić ze wszystkim, to ona zawsze odbierze telefon.

Wieczorem siadłem do komputera, paląc kolejne papierosy, pisząc z Białą, palnikiem, rolnickiem, Anuszem. Mentalnie otoczony czułem się względnie dobrze. PoPpiesznie poszedłem spać. A sny znów miałem piękne. Najcieplejsze.

I takie są chyba najgorsze.

Bo później się budzisz. Rozglądasz. I dociera do ciebie, że nie masz najmniejszych szans na spełnienie jakiejkolwiek części tego pieprzonego snu. I chce ci się płakać, ale połykasz łzy w gardle, bo wiesz, że w niczym nie pomogą. Nie wykrzyczysz się. Nie upijesz. Wszystko, co pozostaje, to zwinąć się w kulkę. A później zapalić papierosa, kaszląc jak opętany.

Dzisiaj koncert. Punk Against Babilon System Tour. Nie wiem po co tak naprawdę tam jadę. Żeby się wyskakać do zespołów, których nie znam? Gosia mnie wyciągnęła. Ja wyciągnąłem Blejka. Łańcuszek szczęścia. Przynajmniej będzie z kim usiąść przy barze w Wiatraku.

Nie. Wyrabiam.


nikisaku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz